31 marca 2014
Mimo, że w zawodzie głównej księgowej pracuję już od prawie pięciu lat, to nadal pamiętam dzień, w którym na moje konto bankowe przyszła pierwsza należność za pracę w charakterze głównej księgowej. Wiedziałam ile wynosi moja pensja i jak jest wysoka, jednak dopiero, gdy zobaczyłam rząd cyferek widniejących na wycinku z konta zrozumiałam, że w końcu zarabiam tyle, ile zawsze chciałam zarabiać i wcale nie obrażę się, jeśli moja pensja do końca życia pozostanie niezmieniona. W jednej chwili mój humor z bardzo złego przerodził się w bardzo dobry. Pamiętam, że była to akurat sobota, dlatego w pół godziny uszykowałam się do wyjścia, zostawiłam dzieci u sąsiadki i sama pobiegłam na wielkie zakupy. Zrobiłam prezenty sobie, dzieciom i mężowi, a także kupiłam kilka artykułów, które już dawno chodziły mi pogłowie, a na które jakoś nigdy nie miałam pieniędzy. Pierwszym zakupem był duży robot kuchenny firmy Bosch, o którym marzyłam od blisko dwóch lat, główna księgowa Gliwice. Znudziło mi się ręczne ucieranie ciast, deserów i ciasteczek, dlatego w końcu wysupłałam te paręset złotych, poszłam do najbliższego sklepu ze sprzętem AGD i spędziłam w nim blisko godzinę wybierając, wysłuchując sprzedawcy i zastanawiając się nad idealnym zakupem. W końcu wybrałam model, który był jednym z droższych – jak szaleć do szaleć! Przy okazji wizyty w sklepie z RTV i AGD kupiłam mężowi nową elektryczną maszynkę do golenia, bo tamta przestała mu funkcjonować. Po powrocie do domu mąż miał do mnie pretensje, że kupiłam tyle rzeczy bez konsultacji z nim, jednak jego złość nie trwała zbyt długo.