31 marca 2014
Starałam się nie podchodzić do nowej głównej księgowej ze zbyt dużym uprzedzeniem, jednak nic nie poradzę na to, że plotki, których nasłuchałam się przez ostatnich kilka tygodni tak bardzo wpłynęły na mój osąd i sprawiły, że z miejsca uprzedziłam się do pani Moniki. No bo w końcu kto widział główną księgową, która nie skończyła jeszcze 30 roku życia? Przecież to na odległość śmierdzi jakimiś znajomościami, układami i protekcją.
Przez kilka tygodni przed przyjściem pani Moniki do pracy, po dziale chodziły słuchy, że nowa główna księgowa Bydgoszcz jest jakąś dobrą znajomą prezesa, dlatego dostała pracę w naszej firmie. Gdyby zamiast pani Moniki pojawiła się jakaś tęga kobieta po czterdziestce, z burzą rudych włosów na głowie, pewnie poddałabym w wątpliwość wszelkie plotki i odrzuciła je na bok. Skoro jednak mamy Monikę, blond piękność o anielskim usposobieniu, zaczynam podejrzewać, że w tych plotkach znalazłoby się jakieś ziarno prawdy.
Trochę współczuję Monice, bo ciężko żyć z przypiętą łatką i opinią, która ciągnie się za nami całe życie. Monika, zanim jeszcze przyszła do biura, została uznana za protegowaną prezesa i od razu została znienawidzona. Co z tego, że jest miła, sympatyczna i uśmiechnięta, skoro i tak każdy jest do niej uprzedzony i już jej nie lubi. Głupio by było, gdyby z czasem okazało się, że jednak pani Monika nie ma żadnych znajomości, a młody wiek wskazuje jedynie, że jest świetną księgową i ma prawdziwy talent do rachunkowości.