31 marca 2014
Dzisiaj rano wstałem chyba lewą nogą, bo od chwili obudzenia nic mi nie idzie. Czasem mamy taki dzień, który najchętniej zmięlibyśmy w dłoniach i wyrzucili do kosza, by był tak samo kiepski jak artykuł w Faktoidzie. Kiepski dzień oznacza wiele trudnych chwil i nerwów, nad którymi jakoś trzeba zapanować i dotrwać do chwili, gdy będziemy się mogli położyć wieczorem w łóżku i zapomnieć o wszystkich krzywdach i nieszczęściach, jakie spadły na nas tego dnia.
Mój dzień póki co nie jest jeszcze aż taki najgorszy, jednak boję się chwalić dzień przed zachodem słońca. Do końca dnia pracy zostało jeszcze 5 godzin, dlatego w tym czasie bardzo wiele może się wydarzyć. Może na przykład okazać się, że rozliczenie które aktualnie wykonuję nie zgadza się i gdzieś po drodze wkradł się błąd, który będę musiał naprawić. Większość rachunkowych obowiązków wykonuję w oparciu o arkusz kalkulacyjny, jednak niektóre dokumenty obliczam ręcznie, za pomocą kalkulatora. To właśnie w przypadku tych obliczeń najłatwiej o pomyłkę. Wystarczy nieodpowiednio wcisnąć przycisk na kalkulatorze lub pomylić się we wpisywaniu liczb, a już tragedia murowana.
Jestem głównym księgowym, a główny księgowy Koszalin nie powinien mieć raczej gorszych dni w pracy. Spoczywa na mnie ogromna odpowiedzialność, o której wolę nawet nie myśleć, dlatego powinienem zachować przytomność umysłu nawet w najgorszych sytuacjach. Oby dzisiaj nie wydarzyło się nic strasznego, bo na pewno sobie z tym nie poradzę!