31 marca 2014
Mam ogromną przyjemność pochwalić się, że mój mąż został właśnie najmłodszym głównym księgowym w historii zatrudniającej go firmy. Jak widać, spisał się świetnie wykonując obowiązki księgowego, dlatego pracodawca zdecydował się go przenieść na stołek głównego księgowego, jak tylko ukończył trzyletni staż pracy na stanowisku samodzielnego księgowego. Jakby nie patrzeć, mój mąż ma dopiero 29 lat, a już osiągnął więcej, niż większość osób w jego wieku. Ja nie mogę się pochwalić nawet w połowie tak wielkim sukcesem zawodowym jak mój mąż. Pracuję jako lektor języka hiszpańskiego w szkole językowej w Płocku, a moja praca, choć ciekawa, ma jedną podstawową zaletę – opiera się na umowie śmieciowej.
Jacek, mój mąż, pracę głównego księgowego rozpoczyna od następnego tygodnia, główny księgowy Płock. Gdybym nie wiedziała, że Jacek otrzymał awans to zapewne nie wywnioskowałabym tego z jego zachowania. Po mężu w ogóle nie widać, by coś znaczącego zmieniło się w jego życiu zawodowym. Jest takim samym spokojnym facetem, jak zawsze i stara się nie afiszować swoimi emocjami. Jedynie czasem, leżąc w nocy w łóżku pozwala sobie na otwartą rozmowę o swoich oczekiwaniach, uczuciach, obawach i radościach. Nie zdarza się to jednak często. Przez większą część roku Jacek pozostaje bardzo zamknięty w sobie, co ma duży urok, jednak jest również bardzo denerwujące. Dobrze, że przynajmniej gdy się kłócimy Jacek jest w stanie powiedzieć co myśli i co mu przeszkadza. Przecież w innym wypadku nie wiedziałabym o co mu chodzi.