31 marca 2014
Ostatnio w naszej rodzinie rozprzestrzeniła się bardzo smutna informacja, że ciocia, która od czternastu lat pracuje w księgowości popełniła na początku swojej kariery jakiś duży błąd (jedno zero w tę, czy wewte – kto by na to patrzył) i teraz będzie musiała oddać siedem tysięcy złotych. Przyznam, że do chwili otrzymania tej informacji żyłem w przeświadczeniu, że ciocia Jola ma najlepszą i najbezpieczniejszą pracę w całej naszej rodzinie, jednak teraz wcale tak już nie uważam. Nie wyobrażam sobie jak jeden błąd, który zrobiliśmy kilkanaście lat temu może zostać wykryty po tylu latach i dlaczego to ciocia musi odpowiadać za niego finansowo. Przecież to zwykła pomyłka, którą może można by sprostować.
Ciotka pracuje jako główna księgowa Toruń, a popełniony błąd pochodzi jeszcze z czasów, gdy była zatrudniona w biurze rachunkowym. Ciocię Jolę, jako główną księgową stać na to, by oddać te 7 tysięcy złotych, jednak fakt, że musi ponieść odpowiedzialność za jeden mały błąd jest gorszy niż konieczność pozbycia się takiej sumy. Jestem pewny, że wielu księgowych popełnia na początku kariery jakieś małe błędy i na pewno ich nie muszą naprawiać. A może po prostu ich praca nie została jeszcze skontrolowana i w najbliższym czasie mogą spodziewać się własnych wezwań do zapłaty? Jakakolwiek sytuacja by nie była fakt pozostaje faktem – ciotka musi zapłacić 7 tysięcy złotych, a my, jej rodzina, staramy wspierać ją psychicznie i przekonywać, że na pewno nie popełniła podobnego błędu w późniejszych latach pracy.